2.08.2013

Rozdział 10

*oczami Natki*

   Nie śpię już od kilku godzin i nikt przez ten czas nie pojawił się w pokoju. Nawet chłopak od chleba. Wyobraźnia zaczyna podsuwać mi różne pomysły, dlaczego mnie tu przetrzymują. Cichy trzask otwieranego zamka sprowadził mnie na ziemię. Z ciekawością spojrzałam w tamtą stronę.
      - Och..- mruknęłam rozczarowana widząc obcą twarz.
      - Wstawaj księżniczko.- rzucił odwiązując moje ręce.
Z ulgą zaczęłam rozmasowywać zdrętwiałe nadgarstki. Zauważyłam sino-czerwone pręgi w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu były liny. Przyglądałam się im nie czując żadnego bólu kiedy nieznajomy prowadził mnie korytarzem. W końcu zatrzymał się przed pomalowanymi czerwoną farbą drzwiami.
      - Wchodź do środka maleńka.- odezwał się mężczyzna otwierając je.
      - Czemu mnie tu przyprowadziłeś?- udało mi się szepnąć.
      - Nie zadawaj pytań, bo może ci się za to oberwać.- powiedział wpychając mnie do pokoju.
Kiedy tylko przekroczyłam próg zatrzasnął za mną drzwi. W pomieszczeniu było ciemno więc zaczęłam szukać na ścianie włącznika. Po chwili z zadowoleniem klepnęłam w niego ręką, a duży żyrandol oświetlił pokój. Wyglądem przypomina komnatę wampira - wszystko w czerwieniach i czerniach. Większość miejsca zajmuje ogromne łoże stworzone jakby na cztery osoby. Od razu podeszłam do niego delikatnie dotykając materiału na nim.
      - To chyba aksamit.- szepnęłam i usiadłam na brzegu.
Za chwilę leżałam już na nim czując przyjemne zimno od dołu. Po głowie cały czas chodziło mi pytanie, dlaczego tamten facet mnie tu przyprowadził. Moje rozmyślania po raz kolejny przerwał szczęk otwieranych drzwi. Podparłam się na łokciach, żeby lepiej widzieć gościa.
      - Hej mała.- uśmiechnął się chłopak z tacą.
      - No hej.- odpowiedziałam podchodząc do niego.- Możesz mi powiedzieć, dlaczego zostałam tu przeniesiona?
      - Dzisiaj będziesz miała pierwszego klienta.- szepnął.- Przestań zadawać pytania, albo ci się zaraz oberwie.- podniósł głos.
      - O czym ty mówisz?- spytałam zdezorientowana.
      - Jedz to. Za godzinę przyjdę sprawdzić czy taca jest pusta.- odwarknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Kiedy przebrzmiał ten dźwięk spojrzałam w dół. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Na tacy znajdowała się szklanka soku, porcja sałatki, mały kotlet i ziemniaki. Uśmiechnęłam się i usiadłam przy stoliku. Szybko zabrałam się za jedzenie.

~~~~~~

      - Mogłabym iść do łazienki?- zapytałam kiedy tylko chłopak pojawił się w pokoju.
      - Jasne. Chodź za mną.- powiedział otwierając drzwi.
Chwycił mnie mocno za łokieć, aż się skrzywiłam. Domyśliłam się, że przy innych musi grać twardziela. Po krótkim marszu wprowadził mnie do damskiej łazienki i sam wszedł zaraz za mną. Spojrzałam na niego dziwnie, ale chłopak tylko przyparł mnie do ściany i zaczął szybko mówić.
       - Jesteś w poważnych tarapatach. Ktoś zamówił Ciebie. Za jakieś dwie godziny przyjdzie do pokoju, w którym aktualnie jesteś. Musisz go słuchać, wykonywać wszystko tak, jak potrafisz najlepiej. Zaraz po wizycie przyjdę jeszcze raz, żebyś się wykąpała. Wtedy powiem ci więcej, a teraz rób co musisz, nic nie mów i jak wyjdziemy chwyć się za policzek i zacznij płakać. Zrozumiałaś?
      - T..tak.- zająknęłam się.
Chłopak stanął przodem do drzwi opierając o nie czoło. Szybko załatwiłam potrzeby fizjologiczne, umyłam twarz i powiedziałam, że możemy wychodzić. Potrafię rozpłakać się na zawołanie, więc to była kwestia minuty jak łzy leciały obficie z moich oczu. Zakryłam jeszcze tylko prawy policzek i wyszliśmy. Mój wybawca przybrał wojowniczą minę i wypchnął mnie za drzwi. W pokoju wytarłam mokrą twarz. Uśmiechnęłam się zadowolona i wróciłam na łóżko. Szybko zasnęłam.

~~~~~~

      - Wstawaj mała.- ktoś szturchał mnie w ramię.
Obróciłam się na drugi bok mrucząc, żeby sobie poszedł, ale on nie przestawał. Otworzyłam oczy i krzyknęłam przerażona. Twarz chłopaka znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej. Zaśmiał się i wstał, ja przetarłam oczy i poszłam w jego ślady. 
      - Musisz się w to przebrać.- podał mi małą paczuszkę.
      - To dla klienta.- raczej stwierdziłam niż zapytałam, ale i tak chłopak potwierdził moje słowa.
      - Niestety.- przytulił mnie pocieszająco.- Nawet się nie przedstawiłem. -puścił mnie i wyciągnął rękę.- Łukasz, ale możesz mówić Luka.
      - Natalia, w skrócie Natka.- Dlaczego mi pomagasz?
      - Nie powinnaś się tu znaleźć.
      - Chyba żadna dziewczyna na to nie zasługuje.- poprawiłam go.
      - Niby tak, ale Ciebie szczególnie nie powinno tu być.Jesteś zbyt niewinna. nie masz nawet brudnych myśli.- stwierdził pewnie.
      - Skąd możesz to wiedzieć?- zapytałam rumieniąc się.
      - Stąd.- wskazał na moje rumieńce.- Nie miałaś pojęcia co tu robisz póki nie powiedziałem ci o kliencie.- wzruszył ramionami.- Muszę już iść.- powiedział nagle i szybko wyszedł.
Nie zdążyłam zareagować a Łukasz już zamykał drzwi na klucz. Po chwili zorientowałam się, że cały czas trzymam w ręce rzeczy na przebranie. Ciekawa rozwinęłam paczuszkę i ujrzałam bardzo skąpy strój. Skrzywiłam się z obrzydzeniem i zaczęłam ściągać swoje ubrania. Dużo czasu zajęło mi założenie tego czegoś, bo ubiorem napewno tego nie można nazwać. Gotowa weszłam na łóżko. Oparłam się o wezgłowie i przyciągnęłam kolana do brody obejmując je rękoma.W tej pozycji czekałam na "klienta". Ktokolwiek by to był raczej nie spodziewałam się miłego spotkania.
      - To tutaj proszę pana, te czerwone drzwi.- usłyszałam głos zza drewnianej powłoki.- Tak jak pan chciał delikatna, czysta sztuka.- ciarki mnie przeszły kiedy usłyszałam te słowa.
Klucz przekręcany w zamku przyciągnął mój przerażony już wzrok. Wstrzymałam oddech niepewna kogo się spodziewać. Drzwi zaczęły się uchylać, a ja mocno zacisnęłam oczy. W tej chwili chciałam by mnie nikt nie zauważył, chciałam wtopić się w pościel. Usłyszałam jak drzwi ponownie się zamykają i sekundę później znajomy szczęk zamka.
      - Natalka?- szepnął mężczyzna.- Skarbie otwórz oczy.- nieznajomy wszedł na łóżko.
Zaczęłam płakać. Nie całkiem docierało do mnie, że ta osoba woła mnie po imieniu. Poczułam silne ręce na swoich ramionach. W końcu ośmieliłam się otworzyć oczy. Spojrzałam mężczyźnie w oczy z niedowierzaniem. Rozpłakałam się jeszcze mocniej wtulając głowę w jego ramię. Chłopak zaczął mnie uspokajać.
      - Ciii.. Spokojnie..- szeptał kołysząc nami delikatnie.- Zaraz Cię stąd wyciągnę... Przestań płakać.. Wszystko będzie dobrze...
      - Naprawdę?- wykrztusiłam.
      - Co naprawdę?
      - Możesz mnie stąd zabrać?- spojrzałam błagalnie na niego ocierając mokre policzki.
      - Postaram się.- w jego oczach mogłam dostrzec pewność siebie.- Dalej, pomogę ci się ubrać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przede wszystkim chcę podziękować za ponad 1000 wejść *o*
Jesteście wspaniali :* 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;)
Zapraszam też na mojego drugiego bloga ---> When we wait for a melody...

Komentarze karmią wenę
Sonia xx


1 komentarz:

  1. super! :3
    nominuję Cię do Liebster award
    szczegóły u mnie:
    http://helloimasia.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń