4.06.2013

Rozdział 5

~Londyn~
~oczami Soni~
   Obudziło mnie delikatne głaskanie w policzek. To tata. Uśmiechnęłam się do niego.
      - Za 15 minut lądujemy.- powiedział.
      - Ok. Już wstaję.- przeciągnęłam się w fotelu.
Ogarnęłam swoje miejsce i usłyszeliśmy, że za chwilę przystąpimy do lądowania i mamy zapiąć pasy.
   Pół godziny później wychodziłam z samolotu szczęśliwa, że w końcu jestem na ziemi. "Dzisiaj przekonałam się, że nie lubię latać"- myślałam czekając na bagaże. Odbierzemy je i możemy jechać do wynajętego wcześniej mieszkania.
      - Zapomniałabym.- pomyślałam na głos.
      - Co się stało?- przestraszył się tata.
      - Muszę napisać do Natki, że wylądowałam.- odpowiedziałam zadowolona, że udało mi się nastraszyć tatę.
      - Aha.- odetchnął.- Już myślałem, że coś gorszego się stało.
      - No wiem.- uśmiechnęłam się triumfalnie.- Taki był zamiar.
      - No tak, ale śmieszne.- przewrócił oczami.
      - Bardzo. Nasze walizki jadą.- spojrzałam na bagaże.
Na taśmie były tylko cztery walizki. Staliśmy tak chyba 15 minut czekając na pozostałe. W końcu się pojawiły i mogliśmy ruszyć w stronę postoju taxówek.
      - Trochę małe te wozy.- zauważył tata.- Trzeba będzie wziąć dwie.
      - No dobra.- wzruszyłam ramionami.- Podaj tylko adres a ja zapakuję walizki.- uśmiechnęłam się.
Pakując moje torby usłyszałam jak tata rozmawia z kierowcą.
      - Ja pojadę zaraz za tobą więc nie martw się o zapłatę dla niego.- przytulił mnie i podszedł do innego wozu.
      - Będę czekać.- odwzajemniłam uścisk.
Po 20 minutach drogi jestem na miejscu. "Nie mogę uwierzyć"- podziwiam średniej wielkości domek- "To jest nasz nowy dom?" Kiedy stałam tak zapatrzona w fasadę budynku  tata zdążył wypakować obydwa bagażniki i zapłacić kierowcom.
      - Pięknie tu.- przyznałam.
      - Też tak uważam. Chodźmy do środka skarbie.- powiedział tata i objął mnie dodając odwagi.
To co zobaczyłam na zewnątrz było cudowne, ale jak ujrzałam wnętrze to odebrało mi mowę. Salon połączony z nowoczesną kuchnią aneksem. Zakochałam się w tym miejscu, a jeszcze nie przekroczyłam progu. Wnieśliśmy walizki do środka i nareszcie mogłam obejrzeć cały dom. Tata powiedział, że mój pokój jest na końcu korytarza. Ucieszyłam się, bo to oznacza mniejszy hałas. Pomógł mi też wnieść mój bagaż i zostawił mnie samą przed drzwiami pokoju. Podekscytowana zamknęłam oczy i nacisnęłam klamkę. Zrobiłam krok do przodu, głęboko odetchnęłam i otworzyłam je z powrotem.
   Pokój jest w zieleniach i bieli . "Tu jest dużo piękniej niż w Polsce..."- myślałam okrążając pomieszczenie- "Naprawdę cudownie". Po chwili ocknęłam się i wróciłam na korytarz po walizki. Wnosząc je boleśnie uderzyłam się w łokieć. Jęknęłam upuszczając bagaż. Rozmasowując bolące miejsce rozglądałam się co to spowodowało. Uwagę przykuła klamka do drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Zaciekawiona weszłam do następnego pomieszczenia a moim oczom ukazała się piękna łazienka.
   "Moje marzenia właśnie się spełniają..."- myślałam układając walizki koło łóżka- "teraz do pełnego szczęścia brakuje mi tańca, przyjaciółki oraz poznania One Direction osobiście". Uśmiechnęłam się i poszłam   do kuchni. Zgłodniałam przez tą całą podróż. Znalazłam tylko jakieś ciastka w szafce. Wzruszyłam ramionami, powiedziałam tacie, że idę spać i wróciłam pokoju. Na miejscu zaczęłam szukać piżamy pośród bagaży zjadając po drodze przekąskę.
      - Nareszcie cię mam!- powiedziałam chwytając w ręce spodenki dresowe i luźną koszulkę.
Przebrałam się i ułożyłam wygodnie w łóżku sprawdzając jeszcze na telefonie która godzina. Zegarek pokazywał 20:47.
      - Odpowiednia godzina, żeby jutro wstać z samego rana wypoczętym i pozwiedzać trochę okolicę.- pomyślałam na głos.- Oj. Miałam wysłać esa do Natki.- przypomniało mi się.
Chwyciłam z powrotem komórkę i szybko wystukałam
Wylądowałam bezpiecznie.
Jestem już w domu.
Pogadamy jutro bo jestem megaaa zmęczona. 
Kocham Cię <3

~następnego dnia rano~
   Obudził mnie esemes od przyjaciółki. Przetarłam oczy, spojrzałam na zegarek <8 rano> i przeczytałam
Już zaczynam tęsknić  :'(
Dobranocki <3

      - No więc albo moja wiadomość doszła tak późno, albo jej wysyłała się tak długo.- mruknęłam.
Wzięłam pierwsze szorty jakie wpadły mi ręce oraz koszulę i poszłam do łazienki na szybki prysznic.
   Pół godziny później wyszłam gotowa już na spotkanie z tatą, który akurat siedział w kuchni.
      - Cześć tato!- przywitałam się całując go w policzek. 
      - Dzień dobry.- uśmiechnął się ojciec.- Czemu masz taki dobry humor?- zapytał ciekawy.
      - Bo się wyspałam. Zamierzam też zwiedzić dzisiaj okolicę.- odpowiedziałam.
      - Tylko nie wracaj za późno.- usłyszałam.
      - Tato mam za chwilę 18 lat. Nie uważasz, że wiem, o której powinnam wrócić?- spytałam.
      - Ok, ok. Już nic nie mówię.- podniósł ręce w geście obrony.- Pisz do mnie tylko co godzinę.
      - Jasne.- uścisnęłam go i wróciłam do pokoju spakować torbę i założyć buty.

~gdzieś w Londynie~
~oczami Soni~
   Okolica jest naprawdę piękna. Cicho tu i spokojnie. Zauważyłam tez niedaleko domu większy sklep - już wiem gdzie będziemy robić zakupy. Szłam dalej coraz bardziej oddalając się od domu. Co jakiś czas mijałam tez znajome mi już miejsca. Nie chciałam się przyznać przed sobą, że nie wiem gdzie jestem.W końcu widząc trzeci raz w przeciągu pół godziny ten sam dom usiadłam na ławce zrezygnowana. Nagle zaczęło padać, a ja rozpłakałam się. Żaden człowiek nie zwrócił na mnie uwagi z wyjątkiem jakiegoś chłopaka.
      - Czemu płaczesz?- zapytał po angielsku.
      - Zgubiłam się.- odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
      - Nie płacz. Mogę ci pomóc. Jak masz na imię?- zadał kolejne pytanie.
      - Przyjaciele wołają na mnie Mo.- przedstawiłam się. 
"Z moim angielskim nie jest chyba najgorzej"- przemknęło mi przez myśl.
      - Wstań.- chwycił mnie za ręce i pociągnął w górę.
Zmuszona byłam spojrzeć mu w końcu w oczy.
      - Liam?- zapytałam zdziwiona.
      - Tak?- spojrzał na mnie dziwnie.
      - Ty jesteś Liam Payne, ten z One Direction?
"Nie mogę uwierzyć. To naprawdę on! Właśnie rozmawiasz z jednym ze swoich idoli!"- krzyczałam w myślach.
      - Tak, to ja. Jesteś Directioner?- uśmiechnął się.
      - Tak.- odpowiedziałam rumieniąc się.
      - Super!- ucieszył się.- Chodź ze mną.- pociągnął mnie w stronę auta.
      - Gdzie jedziemy?- zapytałam przestraszona.
      - Do mnie.- odpowiedział.- Przecież nie puszczę cię nigdzie w takim stanie.- spojrzał na mnie wymownie.
"No tak"- pomyślałam- "Pewnie mam rozmazany tusz i podpuchnięte oczy".
      - Co? Możesz powtórzyć wolniej?- nie zrozumiałam co powiedział.
      - Jedziemy do mnie. Ogrzejesz się i wysuszysz ubrania.- powtórzył spokojnie.
Nadal nie rozumiałam co powiedział, ale chyba chce żebym się ogarnęła. Potaknęłam głową na zgodę i Liam pomógł mi wsiąść do samochodu. Podszedł do drzwi kierowcy, rozejrzał się podejrzliwie dookoła i też wsiadł. Szybko ruszyliśmy w drogę.
   Jechaliśmy dość długo, ale w końcu chłopak zatrzymał się przed pięknym dwupiętrowym domem. Wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. "Szkoda tylko, że nadal pada"- przemknęło mi przez głowę.
      - Dziękuję.- powiedziałam wysiadając na co Liam uśmiechnął się promiennie i zaprowadził mnie do środka.
      - Witam w domu One Direction!- przywitał mnie jak przekroczyłam próg.
      - Nareszcie jesteś! Ile można na Ciebie czekać?- przybiegł z salonu Harry, ale zatrzymał się gwałtownie na mój widok.- No cześć piękna.- ukłonił się przede mną.
"No tak. Cały Harry"- pomyślałam uśmiechając się do niego- "Podrywa każdą możliwą dziewczynę". 
      - Hey- grzecznie odpowiedziałam.
      - Co ci się stało?- zapytał przejęty moim wyglądem na co automatycznie się zarumieniłam.
      - Harry daj jej spokój.- Liam machnął ręką na przyjaciela.- Idź do pokoju. Zaraz przyjdę.
      - No dobra.- Hazza spuścił głowę smutny, ale posłusznie wyszedł.
      - Chodźmy. Dam ci coś na przebranie.- tym razem powiedział do mnie.
      - Nie trzeba. Dziękuję.- wzbraniałam się wchodząc do łazienki.
      - Trzeba, trzeba. Zaraz przyniosę ci coś. Poczekaj.- zamknął drzwi za mną.
      - Jak ja wyglądam?!-krzyknęłam przestraszona po polsku widząc odbicie w lustrze.- Może faktycznie lepiej będzie przebrać się i poczekać aż tamte ciuchy wyschną...
      - Wszystko w porządku?- zapytał zza drzwi Liam.- Mogę wejść?
      - Tak.- odpowiedziałam.
      - Znalazłem tylko to, ale mam nadzieję, że pasuje?- podał mi czarne rurki i dużą koszulkę.
      - Dziękuję bardzo.- z nieśmiałym uśmiechem przyjęłam rzeczy.- Możesz wyjść?-zapytałam widząc, że chłopak nadal stoi w miejscu.
      - No tak. Przepraszam- zmieszał się.
Pokiwałam głową na znak dezaprobaty, widząc jak niezdarnie próbuje wyjść co chwila potykając się o coś. Zamknęłam za nim drzwi na klucz i zaczęłam ściągać z siebie przemoczone ubrania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak późno dodaję ten rozdział, ale miałam mały szlaban :/
Mam nadzieję, że nie obraziliście się na mnie za to...?   :)
Ostatni post miał mało komentarzy w porównaniu do reszty...
Mam pomysł! Może zrobimy tak, że jak będzie 5 komentarzy to dodam następny rozdział.
Co wy na to?  :3
Miłego czytania i pamiętajcie CZYTASZ=KOMENTUJ  

5 komentarzy:

  1. Jej!! Lovvvciam cię!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah... Dobrze że się nie zabił wychodząc z tego pokoju. XD Ej... zgubiłam kolczyk :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!! ;) Kurdę, ja chcę następny ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział mi się podoba.
    Zawsze jest moc! ;D
    To spotkanie Soni i Liama... ;>
    Nie mogę doczekać się 6 :<
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. maga zajebisty rozdzial... :) nie moge sie doczekac nastepnego bo coraz ciekawiej sie dzieje... kocham cie <3

    OdpowiedzUsuń