25.05.2013

Rozdział 4

~dzień wyjazdu~
~oczami Soni~
   Nowy układ jest przepiękny. Poprzedni był szybki i wyzywający, a ten jest delikatny i spokojny. Beze mnie to już nie ta sama grupa, ale nic z tym nie zrobię. Muszę wyjechać.
   Mam jeszcze godzinę do wyjścia więc zdecydowałam się ostatni raz wybrać do ulubionego parku. Wzięłam ze sobą wczoraj kupiony pięknie oprawiony zeszyt. Postanowiłam pisać pamiętnik. Zaczynam nowe życie, więc warto spróbować.
   Usiadłam na ławce i otworzyłam zeszyt.
 Hej!
Nigdy nie pisałam pamiętnika i nie wiem jak zacząć, ale dobrym pomysłem będzie chyba przedstawienie się...
Mam na imię Sonia, ale przyjaciele wołają na mnie Mo, ponieważ nienawidzę swojego imienia. Za dwa miesiące będę pełnoletnia. Kocham tańczyć. Jestem mistrzynią województwa w solowych występach każdej kategorii.
Dzisiaj moje życie całkowicie się zmieni. Wylatuję do Londynu razem z tatą, który dostał tam pracę. Możliwe, że już nigdy nie wrócę tu, do Polski. Będzie mi brakowało mojej kochanej wariatki Natki. Jest jedyną osoba, która mnie rozumie i kocha za to kim jestem. 
Ale wracając do mnie. Teraz nawet cieszę się z tej przeprowadzki. Poznam nowych ludzi, zacznę chodzić do szkoły tanecznej. Może nawet znajdę chłopaka, kto wie?
Teraz muszę już kończyć, bo jeszcze spóźnię się na samolot.

Mo

  Skończyłam pisać, rozejrzałam się jeszcze i ruszyłam do domu. Ten pamiętnik to chyba nie najgorszy pomysł- pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie wchodząc do pustego mieszkania. 
      - Dobrze, że już jesteś.- przywitał mnie tata.- Pora się zbierać. Znieś walizki a ja zadzwonię po taxi.
      - Ok. Już idę.-odpowiedziałam i ruszyłam na górę.
Przez zakupy moja garderoba podwoiła swoją objętość więc mam do zniesienia trzy walizki. Oczywiście nie wszystkie są z ciuchami, bo przecież musiałam spakować cały pokój. Same książki, trofea taneczne i inne drobiazgi zajęły jedną torbę.
   Gdy skończyłam pod domem stał już mały busik. Mamy razem sześć dużych walizek, więc do mniejszego auta nie zmieścilibyśmy się. Tata spakował razem z kierowcą bagaże i możemy ruszać. 
      - Papa domku.- spojrzałam ostatni raz na dom, w którym mieszkałam od urodzenia i  wsiadłam do samochodu.
Jechaliśmy dłużej niż tata przypuszczał, a to wszystko przez korki na mieście. Spóźnieni biegliśmy w stronę odprawy, gdy nagle usłyszałam głos przyjaciółki.
      - Mo!!!- krzyczała.
      - Natka!- rzuciłam się w jej ramiona.
      - Zdążyłam jednak.- uśmiechnęła się.
      - Dziękuję. Będę tęsknić.- przytuliłam ją mocno.
      - Ej. Przecież nie widzimy się ostatni raz.- odwzajemniła uścisk.- Nie płacz, bo ja też zacznę- powiedziała widząc moje zaszklone oczy.- A wiesz jak to się skończy. Będę cała czerwona i do tego w smarkach bo nie zabrałam chusteczek.- spojrzała na mnie z krzywą miną.

~oczami Natki~
   Spojrzałam na nią swoją zawsze rozbawiającą miną i Mo nawet przez łzy się zaśmiała.
       - Napisz do mnie jak wylądujesz, dobrze?- spytałam
       - Oczywiście, że nie. Co ty sobie wyobrażasz?- powiedziała poważnym tonem
       - Nie?- udałam płacz.
       - Ty debilu kochany.- usłyszałam kolejny śmiech.- No raczej, że napiszę wariatko.
       - Wiedziałam!- krzyknęłam ostatni raz tuląc się do niej.
       - Muszę już iść.- powiedziała cichutko.
       - No tak. Jasne. Do zobaczenia.
       - Do zobaczenia.- odwróciła się i odeszła.
Poczekałam aż zniknie mi z oczu i ruszyłam do domu.

~oczami Soni~
   Ciężko było nie rozpłakać się, ale dałam radę- pomyślałam wchodząc do samolotu- teraz tylko muszę przeżyć pięć godzin lotu. Dobrze, że mam w torebce mp3. Bez tego wytrzymałabym może pół godziny, a gdzie reszta trasy...
   Do startu mamy jeszcze 15 minut więc zamówiłam herbatniki i colę. Usiadłam na właściwym miejscu i zaczęłam obserwować innych pasażerów. Znalazła się matka z dzieckiem, trochę staruszków i dużo ludzi w moim wieku. Pewnie jadą na wakacje- pomyślałam gdy podszedł do mnie jeden chłopak.
      - Cześć piękna.- powiedział.
      - Hej.- odparłam obojętnym tonem.
      - Mam na imię Marcin.
      - Hej Marcin.- przywitałam się.
      - A ty masz jakieś imię?- zapytał.
      - Tak, ale mów mi Mo.
      - Hej Mo.- powtórzył mnie na co roześmiałam się. Co Cię tak śmieszy?
      - Nasza wymiana zdań. Przepraszam, nie jestem zbyt grzeczna.- zarumieniłam się lekko, bo chłopak wydaje się być miły.
      - Nie szkodzi.- uśmiechnął się.- Po co lecisz do Londynu?
      -  Przeprowadzam się tam.
      - To chyba powinnaś się cieszyć, prawda?- zapytał.
      - Chyba tak, ale zostawiam tu przyjaciółkę, taniec i całe życie.- odpowiedziałam, a on otworzył szerzej oczy.- Co? Mam coś na twarzy?- przestraszyłam się.
      - To ty.- powiedział tylko.
      - No ja, ale o co ci chodzi?- nie zrozumiałam jego zachowania.
      - Ty jesteś Sonic? Królowa solówek?- rozpoznał mnie.
      - Tak, to ja.- przyznałam.
      - Hej! Chodźcie tu na chwilę!- usłyszałam jego podniesiony głos.
      - Co jest? Nie krzycz tak.- odpowiedział jakiś głos.- Już idziemy.
Po chwili moim oczom ukazała się grupa 10 ludzi.
      - To Sonic, królowa solówek. Poznajecie?- moje przezwisko sceniczne jest tandetne, ale przynajmniej każdy je pamięta.
      - Jejku. To naprawdę ty! To niesamowite! Co tu robisz? Kiedy turniej?- usłyszałam podniecone głosy.
      - Odpowiadając na każde pytanie. Tak, to faktycznie ja. Wiem, to niesamowite. Lecę do Londynu. Turniej jest 25 sierpnia, ale ja w nim nie biorę udziału.- widziałam już otwierające się buzie, więc podniosłam rękę by milczeli.- Uprzedzając pytania. Nie jadę na żaden obóz taneczny ani nic w tym stylu. Nie będę już tańczyć, bynajmniej nie w Polsce. Przeprowadzam się, a teraz chciałabym dostać swoje zamówienie.- skończyłam widząc jak stewardessa próbuje przejść przez tłum.
Wszyscy zgodnie się przesunęli i mogłam nareszcie napić się coli.
      - Dobrze. Nie będziemy już przeszkadzać, ale mamy jedną prośbę.- odezwała się jakaś dziewczyna.
      - Tak?-zapytałam ciekawa.
      - Możemy prosić o autografy?
      - Jasne.- odpowiedziałam zaskoczona.
Każdemu podpisałam się na karteczce, a jak ktoś nie miał to na ręce z obietnicą, że zrobi zdjęcie i wstawi w ramkę. Uśmiechnęłam się słysząc to, bo ludzie mówią zawsze że już nigdy nie umyją ręki, co jest moim zdaniem obrzydliwe.
   Na koniec zrobiliśmy zbiorowe zdjęcie, po czym każdy podziękował i udał się na swoje miejsce, bo usłyszeliśmy, że startujemy. Ja siedziałam już zapięta, więc tylko szybko napiłam się coli. 
   Po 10 minutach mogliśmy się odpiąć. Zrobiłam to z chęcią. Ułożyłam się wygodnie w fotelu, włączyłam mp3 i zamknęłam oczy. 

_______________________________________

Kolejny rozdział dodaję dzisiaj, ponieważ w przyszłym tygodniu będę poprawiać oceny i nie będę miała czasu na pisanie...
Miłego czytania :3
I pamiętaj CZYTASZ=KOMENTUJ 

2 komentarze:

  1. Jest moc!!!
    Wiem, że ten komentarz jest strasznie krótki, i bezsensowny, ale nie mam zbytnio czasu... :/ Przepraszam!
    Pozdrawiam, życzę dużo wenki i powodzenia w szkole xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak przeczytałam co napisałaś zaczęłam się śmiać ^.^
      może bezsensowny dla ciebie, ale mnie poprawił humor ;)
      mam nadzieję, że dobrze pójdzie mi w szkole :3

      Usuń